Słowo „genealogia” według Słownika języka polskiego oznacza historię rodu uwzględniającą jego pochodzenie i więzy pokrewieństwa łączące jego członków. Tę historię zwykło się określać przy pomocy tzw. drzewa genealogicznego. (Tutaj : Drzewo genealogiczne)  Jeśli tak, to trzeba dotrzeć do korzeni, czyli do założyciela rodu, czyli do osoby, która jako pierwsza nosiła nasze nazwisko. Pochodzenie nazwiska Pliński było analizowane przez wybitnych profesorów Uniwersytetu Gdańskiego, znawców nazewnictwa osobowego. Profesor Bogusław Kreja w Księdze Nazwisk Ziemi Gdańskiej (1998) podkreśla, że nazwisko Pliński należy do nazwisk wyraźnie „gdańskich”. Uważa, że robi wrażenie przymiotnika odmiejscowego, jednak nie znalazł żadnej miejscowości o nazwie zbliżonej do Pliń- czy Pleń-. Jedynie części wsi w niewielu przypadkach mają nazwy Plon względnie Plony. „ Można więc, przynajmniej wstępnie, przyjąć, że Pliński // Pleński to nazwiska będące pierwotnie przymiotnikami od nazwy topograficznej plon // plony. Ale rzecz tu ważna: plon ma na Kaszubach znaczenie ‘niwa, pole’..... Zatem – być może – plon pleński  ‘pole...’ > ‘wywodzący się z plonu’ > pliński, a stąd nazwisko Pliński. Zmiana -eń- w -iń- jest w gwarach pospolita”.

 

Profesor Edward Breza w artykule opublikowanym na łamach Głosu Wybrzeża (1997, nr 26, s. 9) przedstawia poszerzoną próbę objaśnienia pochodzenia nazwiska Pliński. Przytoczę obszerne fragmenty tej publikacji. „Widziałem różne propozycje objaśnienia tego nazwiska: 1) od Pliniusz, ależ to imię własne konkretnej osoby, potem nie nadawane; 2) od czasownika plenić (całkiem teoretycznie propozycję trzeba by poważnie potraktować – rdzeń ten sam, co w plon), 3) od nazw miejscowości Płęsy, Płęsno, bo w XVII w. notowany Płęski w dawnym starostwie kościerskim, 4) od miejscowości Plinie, Plino, Plinheim, o których SG (t.VII, s.264).......Skąd zatem wywieść nazwisko Pliński? – W sukurs przychodzą jego zapisy historyczne. Z braku miejsca przytoczę je tu (pisze prof. Breza) tylko w wyborze, zostawiając sprawę do obszerniejszego opracowania. Zauważę jednak, że pojawiają się one w podwójnej wersji: 1) Plincki oraz Plincek, których jest mniej, a forma dziś nie kontynuowana (nie podaje SNWPU = Słownik nazwisk współcześnie w Polsce używanych), i 2) Pliński. Pierwszy wariant dokumentują zapisy: Petrus Plincki r. 1732, Catharina Plinckowa r. 1718, Constantina Plinckowa r.1722 z księgi metrykalnej par. Strzepcz w wejherowskim (Arch. Państw. w Gdańsku, sygn. 1254/24, s. 41, 122, 153). W tej samej księdze mamy też Francisco Plinski r.1715 (s.59), potem z księgi par. Żarnowiec (Arch. Państw. w Gdańsku, sygn. 942/203, księga nie paginowana) Josephum Plinski i Adallberti Pliński r. 1793; wcześniej w latach 1769 i następnych został zapisany Pliński z Półczna w bytowskim .... w Księdze Szkaplerza w par. Ugoszcz pod Bytowem (księga w miejscowym archiwum parafialnym), a potem w innych księgach metrykalnych parafii północnokaszubskich, w Pucku i w puckim jest to dziś często występujące nazwisko, stamtąd przeszło także do Kościerzyny i innych miejscowości na Pomorzu.

            Podane zapisy prowadzą nas do kaszubskiego wyrazu plińc „naleśnik”, notowanego przez ks. Sychtę (t. IV, s. 79) i znanego na całych Kaszubach oraz jego wariantu plinsa, podanego obocznie przez Słownik Lorentza (t. I, s. 637) od Słowińców z Izbicy. Od wariantu plińc czy plinc powstało nazwisko Plincek (może Plinck, bo w formie mianownika nie spotkałem) lub Plincki, od wariantu plinsa – Pliński. Wyraz plińc i plinsa przyjęli Kaszubi od Niemców, gdzie znane warianty Plinz i Plinse, Niemcy zaś przyjęli od Łużyczan w XVI w., gdzie blinc to „placek gryczany” (Słownik etymologiczny jęz. niem. Klugego). Nazwiska od potraw są częste, por. np. Kiełbasa, Miód, Mięso, Polewka, Żur, też kasz. Plocke i Plotzke od placek, kasz. plock.

            Podana etymologia dotyczy tylko kaszubskich Plińskich, nazwisko omawiane spotkać można także poza Pomorzem, w „Nad Niemnem” E. Orzeszkowej występuje np. Teresa Plińska, kojarzyć jej nazwisko można z wyżej podanymi miejscowościami Plinie, Plino. Rzecz nadto wymagałaby dodatkowych badań historycznych. Jest to zatem nazwisko homonimiczne wobec Plińskich, wywodzących się z Kaszub. Heraldycy nie znają nazwiska Pliński, było więc pochodzenia chłopskiego czy rybackiego, a poza Pomorzem mogli je nosić także mieszczanie.” Tyle z zapisków prof. Brezy na temat nazwiska Pliński.

 

20 czerwca 2002 roku otrzymałem pocztą elektroniczną zagadkowy list, który przytaczam w oryginale.

 

Zainteresowała mnie bardzo treść tego listu, a szczególnie jego nadawca. Nigdy dotychczas, jak pamiętam, w domu nie mówiło się, w każdym razie ja nie słyszałem o tym, że mamy rodzinę w Stanach Zjednoczonych. Całkowitym zaskoczeniem było dla mnie to, że nadawca tego listu, pani Sandra Hogan używa w nazwisku „Von Plinsky”. Bardzo ograniczone informacje, które udało mi się wiele lat temu uzyskać od wujka Antoniego z Żarnowca nie pozwalały absolutnie ustosunkować się do danych zawartych w jej liście. Dane te obejmowały okres znacznie wcześniejszy niż to co przekazał mi wujek Antoni. O jakichkolwiek dokumentach rodzinnych, czy wręcz rodowych nigdy nie słyszałem. Tak więc nie byłem przygotowany wówczas na jakąkolwiek sensowną korespondencję z Sandrą. Był to zresztą dla mnie wtedy dość trudny okres, byłem bardzo zajęty przekazywaniem funkcji rektora Uniwersytetu Gdańskiego mojemu następcy. Nie chcąc jednak tracić kontaktu z nadawcą listu, wysłałem do Sandry dnia 12 sierpnia 2002 roku krótką notkę, w której piszę, że jest duże prawdopodobieństwo iż jesteśmy spokrewnieni, gdyż moja rodzina również pochodzi z rejonu Gdańska. Jednakże wszelkie dokumenty rodzinne, jeżeli były, to niestety zaginęły podczas pierwszej, a szczególnie drugiej wojny światowej. Wspomniałem ponadto, że teraz będę miał czas na poszukiwania śladów mojego drzewa genealogicznego. Wiele czasu jednak minęło. Swoim drzewem genealogicznym zająłem się dopiero w 2004 roku.

 

Na początku lipca 2005 roku udałem się do Państwowego Archiwum w Gdańsku i tam znalazłem w aktach urodzeń ze Swarzewa informację, że ojcem Józefa Plińskiego (kuzyn mojego ojca), który urodził się 13. 04. 1876, był Franz Pliński. Imię Franz wymieniła Sandra w swoim liście wśród trojga rodzeństwa jej pra-pradziadka. Tak więc należy sądzić, że jestem z Sandrą spokrewniony. Te przypuszczenia oczywiście trzeba było jeszcze dokładniej zweryfikować. Jednakże doszedłem do wniosku, że jest to na tyle interesująca informacja, iż  warto się nią podzielić z Sandrą. Tak więc opisałem to wszystko i 10 lipca 2005 roku wysłałem list do Stanów. Po dwóch dniach otrzymałem bardzo miłą odpowiedź. Wspomniała w niej Sandra, że w dociekaniach genealogicznych bardzo jej pomógł pewien pan z Niemiec, który nazywa się Rainer Wagner. Poza tym przekazała mi dość dokładnie rozpisane dane o swoich przodkach, zaczynając od Johannesa Plinskiego urodzonego 6 września 1765 w Werblini. Usiłowałem te informacje jakoś przetrawić. Niestety niewiele co z tego pasowało do moich danych, dotychczas przeze mnie zebranych. Liczyłem na to, że może przejrzenie ksiąg parafialnych znajdujących się w Archiwach Diecezji Gdańskiej i Pelplińskiej pozwolą mi dojść do jakiś rozstrzygnięć, czy i w jakim stopniu jestem spokrewniony z Sandrą.

 

Następnego dnia, tzn. 13 lipca 2005 otrzymałem, ku mojemu zaskoczeniu list mailowy od Rainera Wagnera, w którym pisze, że Sandra przesłała mu swój list skierowany do mnie. Jednocześnie informuje mnie, iż od 1987 roku zajmuje się nazwiskami, które pochodzą od nazw miejscowości takich jak Ploentzig (na Pomorzu) oraz Polenz (w Saksonii). Jednym z nich jak twierdzi jest , różnie pisane Plinske, Plinski, Plinsky (również Plin(t)z(c)ke(i/y), pochodzące od Plenske. Znalazł kilka linii rodzin Plińskich w dawnych Prusach Zachodnich. Jednakże większość Plińskich odnosi się do linii wywodzącej się z Werblini, z prawie 250 osobami urodzonymi jako Pliński, jak twierdzi Rainer. Pisze on ponadto, że moi przodkowie należą z pewnością do tej werblińskiej listy, jak również członkowie rodziny Sandry. Rainer w tym samym liście mailowym wspomina o tym, że herb Sandry pozwala ustalić, że rodzina Plinskich jest pierwotnie związana z rodziną Plenske (Plentzke) z rejonu Pomorza, z okolic Pyrzyc (Pyritz), która miała ten sam herb w 15-tym wieku. Tak więc, jak twierdzi Rainer można przypuszczać, że przywędrowali oni w 16-tym wieku w okolice Pucka.

 

29 lipca 2005 roku otrzymałem od Rainera pocztę elektroniczną, w której opisuje najstarsze informacje odnoszące się do naszego rodu. Pierwsze wzmianki dotyczą Paula Plontzke z 1478 roku jako asesora („lay assessor”) w „Freienwalde”. Pierwsze informacje o herbie w rodzinie pochodzą z 1591 i wiązane są z Samuelem Plenzke; był on starostą w Jarosławsku(?) (Gerzlow). Prawdopodobnie jest on synem Joachima Plenske, którego nazwisko odnotowane jest w Uniwersytecie we Frankfurcie nad Odrą w 1564 roku; ten zaś jest synem Matthäeusa (Thewes) Plontzike, który w 1547 roku wykazany jest jako lennik w Jarosławsku i który ożenił się z córką (Churd on Wedel). Majątek w Jarosławsku został sprzedany w 1729 roku przez Joachima Ploentzke (=Ploenzig). Tu pojawia się oryginalna nazwa Ploenzig, która najprawdopodobnie pochodzi od miejscowości Ploenzig (aktualnie Płońsko). Według Rainera, któryś z tych przodków musi być założycielem mojej rodziny.

 

Jest jeszcze inny opis prowadzący do nazwiska Plinski, który zawiera stara kronika Pomorza według Kantzowa, o czym wspomina także Rainer. Christopher von Polenz, właściciel wielkich majętności nie doczekawszy się w swoim małżeństwie następców, spotkał piękną służącą, z którą miał kilka synów. Niestety byli oni z nieprawego łoża i nie mogli być „von Polenz”; nazywali się więc oni Polenske/i/y (może później Plinski albo Plenske). Ci synowie obronili Bogusława X, księcia Pomorza z opresji jaka go spotkała w Grecji ze strony Turków; tak więc w nagrodę obdarował każdego z nich folwarkiem w rejonach graniczących z Polską i na Pomorzu. Były to lata 1500-1520. Jest to jednak legenda i według Rainera tego opisu nie należy brać zbyt serio.

 

W tym samym liście mailowym Reiner opisał szczegółowo herb. Pierwszy malowany herb znajdował się w kościele w Przywodzie (Fuerstensee) niedaleko Pyrzyc. Został on znaleziony tam w 1923 roku. Opis herbu (według Rainera): niebieskie tło, u dołu czerwone serce, ponad nim srebrna klamra budowlana („Bankeisen”). Z serca wychodzą trzy długie białe trzonki z białymi żołędziami na szczycie a ponad nimi trzy srebrne gwiazdy. Poza herbem ornamentacja biała i niebieska na przemian. Nowsza wersja herbu zaprojektowana była przez G. Adolfa Closs w Berlinie-Friedenau około 1900 roku. W tej wersji żołędzie są żółte z zielonymi trzonkami, klamra jest biała, zaś wokół ornamentacja jest czerwona i biała na przemian z zamieszczoną maksymą po łacinie „pauper ubique iacet” (rys. 1)

Herb z kościoła w Przywodziu pokazuje dwa trzonki skrzyżowane jak krzyż św. Andrzeja z trzema żołędziami nad każdym z nich i trzema gwiazdami (rodzina Plentzike z Przywodzia = Fuerstensee).

 

 

 

Rys. 1. Dwie wersje herbu Plenske. Jedna (z lewej) pochodzi z 1591 roku, druga (z prawej) została sporządzona około 1900 roku.

 

***********

 

Wczesną wiosną 2006 roku w Archiwum Archidiecezjalnym w Oliwie natrafiłem w księgach parafialnych na klika interesujących faktów z przeszłości dotyczących rodziny Plińskich. Chyba najważniejszym był zapis w księdze parafialnej Mechowa W 930 na stronie 42, odnośnie do wizytacji jaka odbyła się w 1702 roku kościele w Starzynie (rys. 2) W tych zapiskach pojawia się Martinus Plinski obok dwóch innych osób: Andreas Błądzikowski i Matthias Kopytko. O tej wizytacji pisze ks. prof. Zdzisław Kropidłowski w swej publikacji „Dobra materialne, wyposażenie i dochody parafii w Starzynie oraz jej duszpasterzy i organistów w okresie staropolskim na podstawie wizytacji kanonicznych (udostępniony mi maszynopis): „ Z wizytacji archidiakona Krzysztofa Antoniego Szembeka, który przybył do Starzyna 18 lutego 1702 r. sporządzono protokół,,,”. Według ks. prof. Kropidłowskiego, na podstawie zapisków z protokółu wynika, że „archidiakon Szembek zajął się również sprawą witrykusów. Do dwóch dotychczasowych, którymi byli Marcin Pliński i Andrzej Błądzikowski mianował trzeciego Mateusza Kopytko. Mimo tego mieli oni dla siebie tylko 2 klucze do otwierania skarbony kościelnej, trzeci nadal miał przechowywać proboszcz mechowski (jemu podlegał kościół w Starzynie). Przewodniczącym kolegium zarządców kasy parafialnej został mianowany A. Błądzikowski”. O tym moim odkryciu poinformowałem Sandrę Hogan w Stanach Zjednoczonych i również Rainera Wagnera.

 

 

Rys. 2. Zapis w księdze parafialnej kościoła w Starzynie dotyczący wizytacji z 1702 roku

 

Dnia 24 kwietnia 2006 roku otrzymałem od Sandry list, w którym pisze, że ma trzech Marcinów w swoich zapiskach genealogicznych i są to: Martin Plinski, urodzony między 1660-1675 – żyjący w Parszkowie (Parschkau); Martin Plinski, urodzony między 1800-1803, zmarł 3.06.1881, był młynarzem w Mechowie; Martin Plinski, urodzony między 1735-1740, zmarł 9.04.1766, żył w Werblinii. Od Rainera dostałem list dopiero pod koniec lipca, do którego załączona była sporządzona przez niego lista pierwszych odnotowanych w północno-zachodnich prusach osób noszących nazwisko Pliński. Na liście tej, jako pierwsza generacja znajduje się Martin Plinski, żyjący w Parszkowie, urodzony około roku 1660/80, będący ojcem chrzestnym w Parszkowie w 1699 roku oraz w Kłaninie w 1701 roku. Ożenił się on w roku 1680/1700 z Catheriną (brak informacji o nazwisku), która była matką chrzestną w Werblini w 1701, 1703 i 1705 roku oraz w Kłaninie w 1711 roku. Zdaniem Rainera ten właśnie Martin jest tym samym, o którym jest mowa w dokumentach z wizytacji kościoła w Starzynie. Dane Rainera potwierdzają moje poszukiwania, z których wynika, że Martin Plinski figuruje w księgach parafialnych Mechowa (W 930) i Starzyna (W 1580) jako chrzestny w latach 1699, 1701, 1715, 1719, 1720 oraz jako świadek na ślubie w 1728 roku, zaś Catherina Plinska jako chrzestna w 1703 roku. Podanie jej nazwiska wskazuje na to, iż była to żona wzmiankowanego Martina. Domniemana data jego śmierci to rok 1730/40. Otwartym pozostaje pytanie, czy to właśnie byli nasi praprzodkowie na tych ziemiach. Jeżeli tak, to skąd oni się tu wzięli. W starszych księgach parafialnych Mechowy, obejmujących następujące miejscowości: Mechowo, Werblinia, Piaśnica, Domatowo, Starzyno, Darżlubie, Kłanino, Leśniewo, a sięgających początków siedemnastego wieku nie natrafiłem na jednoznacznie brzmiący wpis, który odnosiłby się do nazwiska Plinski. Rainer uważa, że ten Martin Plinski, o którym mowa nie jest w prostej linii naszym przodkiem, natomiast według niego pewne jest to, że naszym praprzodkiem jest Joannes Plinski, który urodził się w Werblini 9 czerwca 1765 roku, a ochrzczony został w Starzynie 11 czerwca 1765 roku. 

 

Dane, które przekazał mi Rainer w ostatnim liście, a dotyczą początków linii Plińskich z Werblini obejmują cztery generacje. Joannes Pliński został według Rainera zaliczony do czwartej generacji. Udało mi się w oparciu o zapisy w księgach parafialnych ustalić, że Joanni Plinski i Eva Gruba są rodzicami Martinusa urodzonego w 1802 roku. Jest on z pewnością założycielem linii Plińskich ze Swarzewa. W tej samej księdze (Mechowo W 931) pojawia się zapis, gdzie jako matka chrzestna figuruje Eva Plińska. Jest więc to potwierdzenie hipotezy Rainera, że rzeczywiście Joannes Plinski jest naszym protoplastą. Udało mi się jednak przesunąć genealogię o kolejny krok wstecz. Znalazłem zapis w księdze parafialnej w Starzynie (W 1581), że rodzicami Joanesa, urodzonego w 1765 są Antonio Plinski i Catherina. Oprócz Joanesa z tych samych rodziców urodzili się: Anna (1762), Laurentius (1768), Martinus (1775). Mniej więcej w tych samych latach pojawiają się zapisy o narodzinach Rochusa (1763) i Mariany (1764), których rodzicami są Martino Plinski i Anna. Ze względu na podobne brzmienie imion, nieco z włoska, Antonio i Martino śmiem sądzić, że byli braćmi. Hipoteza ta wymaga zweryfikowania. Obaj z pewnością żyli w Werblini. Są oni umieszczeni przez Rainera w trzeciej generacji.

 

Tak więc z pewnością naszym protoplastą był Antonio Plinski z Werblini z tzw. trzeciej generacji (wg Rainera). Zasadnicze pytanie pozostaje w dalszym ciągu otwarte. W jakiej relacji tenże Antonio Plinski plasuje się w stosunku do drugiej, a szczególnie do pierwszej generacji wg Rainera. Czy jego dziadkiem był Martin, o którym piszę wyżej? Jeśli tak to kto jest jego ojcem. Co prawda tzw. drugą generację wg Rainera stanowią dwaj Martinus Plinski, jeden z Leśniewa, a drugi z Darżlubia. Analizując daty urodzin ich dzieci, uważam że jest to jeden mężczyzna, który ożenił się trzy razy. A może ożenił się po raz czwarty i z tego właśnie małżeństwa pochodzi Antonio? Jest to co prawda domniemanie, aczkolwiek dość prawdopodobne, ponieważ w księdze parafialnej Starzyna (W 1581) znalazłem zapis, iż w dniu 9 kwietnia 1766 roku zmarł Martinus Plinski w Werblini. Pozostaje oczywiście otwarte pytanie, czy ten właśnie Martinus Plinski jest synem Martina Plinskiego z pierwszej generacji, czego wykluczyć nie można. Jednak teza ta wymaga dalszych badań.   

 

Problem ze skompletowaniem danych polega na tym, że są wyraźne braki w ciągłości ksiąg parafialnych z dawnych lat. W wielu przypadkach zapisy są prowadzone dość niestarannie, nie mówiąc już o specyfice charakteru pisma poszczególnych proboszczów. Wpisy były przecież dokonywane ręcznie. Mimo tych różnych trudności oraz braków w danych z pewnością mogę potwierdzić tezę Reinera, iż tu na terenach północnych Kaszub były cztery linie Plińskich, wywodzące się z Werblini, które zostały najprawdopodobniej zapoczątkowane przez czterech synów Johannesa Plinskigo i Evę z domu Gruba. Według dat urodzenia ich założycieli były to kolejno:

1.     Linia chłapowska, której początek dał Adalbertus (Albert, Albrecht). Według Rainera miałby on się ożenić z Endrigelą Kruza, z którą miał sześcioro dzieci, wśród nich był Johann ożeniony z Anną z domu Potrykus – praprzodek Sandy ze Stanów Zjednoczonych. Chyba tenże sam Albert pojawia się w księgach parafialnych Swarzewa, jako mąż Dorothei Plinski z domu Krokowska vel Krukowski. Linia ta w XIX wieku była dość liczna w potomstwo.

2.     Linia swarzewska; protoplastą tej linii jest Martin ożeniony z Constantią Kruza. Ich syn Franz (Frantz) wżenił się w jedno z największych gospodarstw w Swarzewie, zapoczątkowując właśnie tę linię. Potomkowie tej linii osiedlili się głównie w Swarzewie

3.     Linia zdradowa; tę linię zapoczątkował Michael, przejmując ojcowiznę (tak wynikałoby z zapisów notarialnych posiadłości w Mechauer Muhle). Był to pokaźny folwark z młynem wodnym, położony między Mechowem a Zdradą, później administracyjnie przynależny do miejscowości Zdrada. Właśnie w tej wsi urodził się działacz kaszubski Antoni Abraham (rodzice: Johann Abraham i Franciska Czapp) w dniu 19 listopada 1869 roku i według zapisu w księdze parafialnej Mechowy (W – 934)  rodzicami chrzestnymi byli Michael Plinski i Anna Plinska – moi pradziadkowie.

4.     Linia łebska; założycielem jej był Joseph, który ożenił się z Justyną Proena z Łebcza. Według zapisu z księgi wieczystej, dostępnej w archiwum wojewódzkim w Gdyni, jej pierwszym mężem był Jacob Skotzke (?). W 1835 roku otrzymała ona zapis własności po tym mężu, zaś w 1864 roku gospodarstwo zostało przepisane na Józefa i Justynę Plinskich, którzy 20 listopada 1874 przepisują całość na swojego syna Augusta Plinskiego. Było to wówczas największe gospodarstwo w okolicy. Obejmowało ono około 100 ha ziemi ornej. Sytuacja rodzinna doprowadziła do tego, że na początku ubiegłego stulecia zostało ono sprzedane, prawdopodobnie w 1904 roku. Ta linia Plińskich jest rozpoznawana poprzez ks. dr Jana Plinskiego, o którym pisałem w poprzedniej części Rodowodów.

 

Linie te stanowią jakby trzon genealogii. Jednakże w księgach parafialnych napotkałem na nazwisko Pliński w Domatowie, Leśniewie, Parszkowie i innych okolicznych miejscowościach. Rainer pytał mnie o Plińskich, którzy figurują w zapisach ksiąg parafialnych w Pucku oraz o Aleksandra Plińskiego i jego siostry, którzy mieszkali na początku XX wieku w Oliwie (on miał mieć piekarnię). Ponadto wiem, że byli także Plińscy na południu Kaszub (Pliński Teodor – artysta rzeźbiarz kaszubski, Michał i Piotr Plinscy – dziedzice młyna jaminskiego w gminie Parchowo, rok nadania 1658/1688 wg Lustracji województw Prus Królewskich 1765). Znalazłem też prawie dwadzieścia zapisów z nazwiskiem Plinski w gdańskiej księdze mieszkańców (Danziger Einwohnerbuch) z roku 1939: Alfred, Artur, Bruno, Heinrich, Herbert, Johann (to jest chyba mój wujek, brat ojca), John, Karl, Kurt, Walter, Willi, Anna, Gertrud, Hedwig (dwa razy), Helene (dwa razy) i Karoline. Tak więc połączenie wszystkich wątków rodzinnych jest już chyba niemożliwe, aczkolwiek warto byłoby te „puzle” poskładać tak dalece jak się da.

 

W jednym z listów Rainer Wagner zadał mi dość interesujące pytanie, dotyczące pochodzenia mojej babci Franciszki Plińskiej. Nikt z pytanych o to przeze mnie członków rodziny nie był w stanie cokolwiek powiedzieć. Podjąłem więc próby szukania jakichś informacji w parafialnych księgach ślubów z okresu 1875-82 w parafiach Wejherowo, Swarzewo, Strzelno i Puck. W księdze Puck W 1233 znalazłem zapis, że 24 kwietnia 1877 roku ślub wzięli Julius Plinske lat 36 (wdowiec) i Franzisca Gohra lat 23 z Połczyna. Jest to bardzo ważna informacja, aczkolwiek niewiele mówiąca o rodzinie mojej babki. Aby dowiedzieć się cokolwiek o jej rodzicach sięgnąłem po księgi chrztów w Pucku i niestety nie znalazłem żadnego zapisu z pierwszej połowy lat w 1850-tych, który można byłoby powiązać z moją babką. Z adnotacji o ślubie należałoby wnioskować, że urodziła się w 1854. Znalazłem jedynie informację, że w 1853 roku w Połczynie urodziła się Veronica Julianna, której rodzicami był Franz Gohra i Rosalia Kott. Wcześniej, w 1850 roku, z tych samych rodziców urodził się Johann. Czyżby było to starsze rodzeństwo mojej babki?

 

Niedawno, poprzez znajomości Jurka Hirtha z Łebcza udało mi się skontaktować z mieszkającą w Sopocie Gertrudą Kaczor, prawnuczką Józefa Plińskiego, założyciela linii łebskiej. Od niej uzyskałem wiele interesujących informacji o tej linii rodu Plińskich. Jej ojciec Lucjan Karpiński pochodził z dużego gospodarstwa w miejscowości Wielki Komorsk koło Warlubia niedaleko Świecia. Ojcem jego był Józef, a matką Antonina z domu Grotowska. Rodzice Gertrudy byli właścicielami hotelu i restauracji w Wejherowie usytuowanej w rynku, vis a vis wejherowskiej fary. W latach 1930-tych zbankrutowali, stracili prawie wszystko. Nie wiadomo czy był to już efekt zaczynającego się krachu gospodarczego, czy raczej braku nadzoru właścicielskiego. Jak wspomina córka Gertuda, ich ojciec bodajże był lekkoduchem i nie miał głowy do robienia interesów. Po śmierci ojca, który zmarł w 1931 roku, matka, Tekla Karpińska z domu Plińska wraz z dwójką dzieci osiedliła się w Sopocie. Prowadziła skromne życie sprzedając kosztowności jakie jej pozostały z dawnych lat. Finansowo wspierał ją jej brat ksiądz Jan Pliński, jak wspomina Gertruda regularnie przysyłając im pieniądze z Niemiec. Był już wówczas kapelanem marynarki w Kilonii. Tak wiedli spokojne życie aż do zakończenia wojny. Jako mieszkańcy Wolnego Miasta Gdańska (Sopot był objęty jego granicami) podlegali ewakuacji do Niemiec. W dzień po tragicznym rejsie statku „Gustlow” wypłynęli z Gdańska. Na statku załadowanych było około 10 tysięcy ludzi. Jak wspomina Gertruda rejs trwał 11 dni w strasznych warunkach. Po kilku dniach pływania zabrakło nie tylko żywności, ale skończyła się także woda pitna. W końcu dotarli do Sasnitz na wyspie Rugia. Gertruda ze swoją matką prawie przez dwa lata mieszkały w Schwerin na północy Niemiec. Brat Gertrudy, Franciszek, który został wcielony na początku wojny do wojska niemieckiego, po wyjściu z niewoli amerykańskiej, odnalazł je i namawiał do powrotu do Sopotu. Miał bodajże również zamiar wrócić w te strony. Nie udało mu się tego zrealizować, gdyż zakochał się w miejscowej dziewczynie i pozostał w Niemczech (ówczesne NRD). Stał się nawet zwolennikiem tamtej władzy, o czym z pewnym zażenowaniem wspomina Gertruda. One z matką posłuchały go i znalazły się w 1947 roku w Sopocie nie mając absolutnie żadnego wyobrażenia o sytuacji politycznej jaka wówczas panowała w Polsce. Na domiar złego nie znały języka polskiego. Dawne ich mieszkanie w Sopocie zostało już zajęte. Udały się do sądu w Sopocie, gdzie nie bardzo mogły się dogadać. Ich powrót z Niemiec był podejrzany dla tamtejszych urzędników. Po kolejnych przesłuchaniach, do stojących bezradnie na korytarzu sądu, podszedł któryś z urzędników i zagadnął po niemiecku, że grozi im niebezpieczeństwo i jeśli mają jakąś rodzinę w okolicy to niech się tam udadzą. Pojechały do Łebcza. Ojcowizny już dawno nie było. Została sprzedana na początku dwudziestego wieku, jak twierdzi Gertruda, było to z pewnością przed ślubem jej matki z Lucjanem Kamińskim, a więc przed 1908 rokiem. Gdzie później mieszkali jej dziadkowie (Augustyn i Rozalia Plińscy) nie wiadomo. W Łebczu zaś gospodarowali na swoim Potrykusowie, rodzina Julianny, starszej siostry Kamińskiej, którzy zaopiekowali się wędrowcami. Po siedmiu latach pobytu w Łebczu Gertruda z córkami zamieszkała w Sopocie, zaś matka jej pozostała w Łebczu i tam zmarła w 1970 roku. 

 

Jak wspomniałem gospodarstwo Plińskich w Łebczu zostało sprzedane, ponieważ nie było następcy. Córki, Joanna, Rozalia i Tekla zostały „dobrze” wydane za mąż. Starszy syn Jan został księdzem, zaś młodszemu Józefowi zakupiono bodajże na korzystnych warunkach duży młyn koło Świecia (miejscowość: dawna nazwa - Sauer Mühle). Nieruchomość ta była wystawiona na licytacji, gdyż jak twierdzi Gertruda właściciele jej, rodzina żydowska zginęła podczas jakichś rozrachunków lokalnych. Miejsce to widać było naznaczone znamionami jakiegoś fatum. Wiele lat później nowi właściciele też zginęli tragicznie, aczkolwiek w innych okolicznościach. Córka Józefa Plińskiego Stefania pobierając nauki w Gdańsku zapoznała młodego człowieka, w którym się zakochała. Młody był częstym gościem w domu rodziców Stefanii. Co prawda, jak twierdzi Gertruda, bodajże nie bardzo przypadł do gustu przyszłemu teściowi; ale cóż na miłość nie ma rady. Podczas okupacji niemieckiej był traktowany prawie jak członek rodziny i wówczas zorientował się, że młyn Plińskich sprzyja okolicznym partyzantom. Niedługo potem cała rodzina została aresztowana i osadzona w obozie koncentracyjnym w Sztutofie. Wszystko to działo się w 1944 roku, czyli już pod koniec wojny. Przyszły zięć okazał się być tajnym gestapowcem i sam dokonał zatrzymania. Józef Pliński i jego żona niedługo potem zmarli w obozie. Ich jedyny syn zginął na froncie. Co stało się ze Stefanią i jej siostrą nie bardzo wiadomo. 

 

Linia swarzewska jak wspomniałem zapoczątkowana została przez Franza Plińskiego, który ożenił się z Anną Doerz z domu Kurowską. Plińscy ze Swarzewa są w posiadaniu czterech interesujących aktów notarialnych dotyczących ich gospodarstwa. Pochodzą one z dziewiętnastego wieku. Pisane są odręcznie po niemiecku w pisowni gotyckiej. Dzięki uprzejmości Marysi Wojtani ze Swarzewa miałem możliwość wglądu w te materiały. Najstarszy akt pochodzi z 1849 roku i dotyczy kwestii uporządkowania spraw majątkowych Rozalii z domu Doerz, wówczas żony Jakuba Bialk. Jej pierwszym mężem był Johann Rathnow. Rodzicami jej byli Martin Doerz i Dorothea z domu Pieper. Wyszczególnione są w tym akcie liczne ich dzieci. Podaję w kolejności w jakiej są tam zapisani (w nawiasie data urodzenia): Rosalia (19.02.1828), Joseph Carl (4.11.1829), Marianne (8.10.1831), Andreas (6.02.1834), Julianne Monika (18.09.1836), Martin Franz (16.09.1838), Franciska Scholastica (14.02.1841),Augustine Justine (4.10.1842), Julius Michael (23.10.1844). W akcie notarialnym sporządzonym 29 kwietnia 1855 roku a dotyczącym chyba spadku po Janie Rathnow pojawia się Joseph Kurowski powiązany w jakiś sposób (?) z Andreasem Doerz, dwudziestojednoletnim synem Martina Doerza. Akt notarialny sporządzony 22 grudnia 1899 roku dotyczy przekazania gospodarstwa Franza Plińskiego i Anny z domu Kuhr (alies Kurowski) na rzecz Józefa Plińskiego. W akcie tym jest mowa o trzech siostrach Józefa: Rozalii, żonie Jana Golla z Wielkiej Wsi, Annie, żonie Jakuba Sosnowskiego ze Swarzewa i Otylii, żonie Teofila Jetke ze Swarzewa. Te wszystkie akty notarialne z pewnością dotyczą jednego gospodarstwa, którym najpierw zawiadywali Doerzowie a potem Plińscy. Domniemam, że syn Martina Doerza  Andreas ożenił się z Anną Kurowską, córką albo siostrą wyżej wspomnianego Józefa Kurowskiego, która po śmierci Doerza wyszła za mąż za Franza Plińskiego.

 

Odnośnie Derców ze Swarzewa otrzymałem kilka lat temu od prof. Mirosławy Ceynowa-Giełdon z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu  rozpisane przez jej ojca drzewo genealogiczne (rys. 3). Z tego schematu wynika, że jej babcia Maria Ceynowa z domu Derc była wnuczką Marcina Doerza i Doroty z Pieprów. Jest to z pewnością ten sam Marcin Doerz, o którym mowa w wyżej wspomnianych aktach notarialnych. Z przytoczonego schematu wynika, że ojcem Marcina Doerza był Józef Doerz – sołtys w Swarzewie, którego żona pochodziła z Plińskich. Ciekawa adnotacja dotyczy jednej z córek Marcina Doerza. Miała ona wyjść za mąż na Dominika, sołtysa z Gnieżdżewa. Z tego małżeństwa urodził się Konstanty, późniejszy biskup pelpliński. Wszystkie te dane są niezmiernie interesujące, wymagają one jednak dokładnej weryfikacji w oparciu, szczególnie o zapiski w księgach parafialnych.

 

 

Rys. 3. Drzewo genealogiczne Derców w Swarzewie

 

 

O  linii Plińskich z Chłapowa uzyskałem pewne informacje od mojej kuzynki Heleny Nowickiej ze Swarzewa. Dotyczą one Marty i Julianny Plińskich, które wyszły za mąż za Stanisława i Jakuba Proenów ze Swarzewa. Obaj oni to bracia Leona Proeny, ojca Helenki. Co prawda Helenka wspomina o Annie Plińskiej, ale z pewnością dotyczy jednak Julianny. Według jej relacji ich brat Andrzej Pliński miał sklep w Chłapowie.

 

W Archiwum Państwowym w Gdyni gdzie zdeponowane są stare księgi wieczyste, w najstarszej księdze dotyczącej miejscowości Mechowa, w części nr 13, znalazłem interesujące zapiski. Wynika z nich między innymi, że nadania własności majątku w Zdradzie dokonał Karzimierz Dombrowski, opat  konwentu w Oliwie w dniu 29 czerwca 1713 roku. Zostało to potwierdzone aktem wydanym w Pucku dnia 20 lutego 1833 roku na osoby Marcina i Konstancję z domu Krauze Plińskich. W 1845 roku gospodarkę przejmuje Michael Plinski z żoną Anną z domu Kryża, zaś w 1875 roku zostaje ona  przekazana ich synowi Józefowi i jego żonie Mariannie z domu Glembin. Po śmierci Józefa z jego żoną żeni się młodszy brat Jakub i przejmuje w 1894 roku gospodarstwo. Po śmierci Marianny Jakub Plinski żeni się z Otylią (?) z domu Mudlaff, która w 1905 roku jest przypisana do własności majątkowej. Jakub umiera w 1915 roku, a w rok później jego żona sprzedaje (lub dzierżawi) część majątku  (50 ha) Alojzemu Bollinowi zaś reszta zostaje sprzedana w latach 30. W 1934 roku właścicielem majątku zostaje Maria z Bollinów Potrykusowa. W 1940 roku zostaje ona pozbawiona własności przez okupantów. Własność oddana jest prawowitym właścicielom dopiero odpowiednim dekretem z 1951 roku. To tyle co udało mi się wyczytać z zapisów we wspomnianej księdze wieczystej odnośnie właścicieli majątku w Zdradzie.

 

Ostatni z Plińskich, właściciel gospodarstwa w Zdradzie, Jakub jest pochowany na cmentarzu w Mechowie. Na tym cmentarzu jest grób Plińskiego Antoniego (* 28.02.1908; + 16.04.1969). Nie jest to, jak wstępnie sądziłem syn Jakuba z pierwszego małżeństwa. Nie znalazłem zresztą żadnych informacji o dzieciach z pierwszego jego małżeństwa. Nie wiem czy w ogóle jakieś były. O dzieciach Jakuba z drugiego małżeństwa też wiem niewiele. W księdze wieczystej, o której pisałem wyżej, wspomina się o trójce rodzeństwa. Byli to: Alfons Jakub Pliński urodzony dnia 7.XI.1910 r. w Pucku, Wanda Augusta Plińska urodzona dnia 6.VII.1913 r. w Pucku i Józef Antoni Pliński urodzony dnia 15.II.1915 r. w Pucku. Zostali oni wyposażeni z ojcowizny po 2000 złotych w złocie każde z nich w oparciu o wniosek z dnia 8 października 1930 roku. Jakie były ich dalsze dzieje nie wiele wiem. U Rekowskich w Swarzewie dowiedziałem się, że najstarszy z rodzeństwa, jak mi powiedziano Gerard (imię niezgodne z danymi wyżej przytoczonymi) był rzeźnikiem w Gdyni, Wanda wyszła za mąż za Pawła Konkola z Kuźnicy. Było to małżeństwo bezdzietne. Józef bodajże pracował jako nauczyciel w Szkole Zawodowej w Pucku.

 

Podjąłem więc poszukiwania tej linii wśród Plińskich w Pucku. Będąc któregoś razu w Urzędzie Miejskim w Pucku u kierownik Inspektoratu ds. Kultury, Oświaty, Sportu i Turystyki, pani Danusi Dettlaff natrafiłem na pana Kozakiewicza, pierwszego trenera Daniela Plińskiego i on właśnie powiedział mi, że rodzina Daniela wywodzi się ze Zdrady. Pełen optymizmu podjąłem poszukiwania relacji rodzinnych. Pod numerem telefonu, uzyskanym także od pani Danusi odezwał się pan Mirosław Pliński, który okazało się nie jest związany z rodziną Daniela, a jego korzenie sięgają Strzelna gdzie mieszkał jego ojciec Leon Pliński. Kilka tygodni później dotarłem do ojca Daniela, Józefa, który skierował mnie do ich rodziny w Leśniewie. Od Józefa dowiedziałem się, że jego dziadek Antoni pochodził z Bieszkowic koło Wejherowa. A więc kolejna niespodzianka; w dotychczasowych moich poszukiwaniach nie natrafiłem na obecność Plińskich w tamtych rejonach. Nieco więcej informacji o tej linii dowiedziałem się od Eugenii Plińskiej z Leśniewa, żony Jana – brata Józefa z Pucka. Rzeczywiście potwierdziła, że ich dziadkiem był Antoni, który ożenił się z Anną z domu Bieszk i że mieszkali w Bieszkowicach. Mieli oni pięciu synów i dwie córki, Józefa, Franciszka, Antoniego (najprawdopodobniej to on leży na cmentarzu w Mechowie, o czym wspomniałem wcześniej), Leona, Augustyna, Annę (Nowakowską) i Monikę (Pranschke). Najstarszy ich syn Józef miał dziesięcioro dzieci: Łucja, Agnieszka, Maria, Anna, Elżbieta, Jan, Stanisław, Edward, Zygfryd i Józef. Kluczem do znalezienia powiązań jest rozszyfrowanie zagadki skąd pochodził i w jaki sposób znalazł się w Bieszkowicach Antoni Pliński. Przez Eugenię Plińską z Leśniewa dotarłem do ich kuzynki Genowefy Dampc, córki, wyżej wspomnianej Moniki Pranschke, pełniącej funkcję sołtysa we wsi Góra  pod Wejherowem. Z dokumentów które ona posiada dowiedziałem się, że ojcem ich dziadka Antoniego był Ludwig Pliński, zaś matką Franciszka Lesnar z Przetoczyna. Dane te zweryfikowałem w Archiwum Archidiecezjalnym w Oliwie i okazało się, że Francisca Lesnar z Przetoczyna, lat 27, brała ślub w parafii Luzino z Ludwigiem Plinskim, lat 30, w dniu 30 stycznia 1871. Tak więc tenże Ludwig Plinski jest synem Albrechta Plinskiego i Dorothei Krukowskiej (=Krokowskiej) z linii chłapowskiej i w ten właśnie sposób udało się rozwikłać powiązania rodzinne łączące liczne potomstwo Antoniego Plińskiego z Bieszkowic z moją linią rodową.          

 

Dzięki uprzejmości pana Jana Dettlaffa, dyrektora Ośrodka Kultury, Sportu i Turystyki w Gminie Puck, mogę przedstawić efekt moich prac poszukiwawczych odnośnie korzeni rodzinnych. Zostały one przedstawione w postaci odpowiednich planszy. Plansze te, uważam, że są tak skonstruowane, iż korzystanie z nich dla odnalezienia właściwych powiązań rodzinnych nie powinno nastręczać zbyt wielu trudności. Jak już wspomniałem jest jeszcze jednak sporo niejasności, luk w ciągach linii rodzinnych jak i braków w danych. Moje dociekania powiązań genealogicznych obejmują jedynie rejon okolic Pucka, gdyż jak uważam, właśnie tam jest kolebka rodu, mimo że nazwisko Pliński notowane jest w różnych stronach Polski. Według danych zebranych przez Mirosława Plińskiego z Pucka, nazwisko nasze współcześnie występuje również, np. w Warszawie (Pliński Leszek), Białej Podlaskiej (Pliński Jerzy), Sosnowcu (Pliński Robert), Ciechocinku (Pliński Józef), Bydgoszczy (Pliński Sławomir), Szczecinie (Pliński Ryszard), Legnicy (Pliński Arnold). Łatwo w miarę jest kompletować informacje dotyczące linii po mieczu, bo w tym przypadku cechą rozpoznawczą jest nazwisko, znacznie trudniejsze do wytropienia są koligacie po kądzieli; te szczególnie są cenne, gdyż jeśli nie są w porę podtrzymywane później gdzieś nikną. Tą publikacją chciałbym zachęcić do współpracy wszystkich tych, którzy mają potrzebę aby się rozeznać w swoich koligacjach. Proponuję by mój adres elektroniczny był punktem kontaktowym, zwłaszcza w okresie wstępnych prac nad dalszym rozbudowywaniem drzewa genealogicznego. Tak więc proszę aby wszelkie dane, które z jednej strony mogą wzbogacić bank informacji, z drugiej zaś wypełnić brakujące luki, a szczególnie powiązać poszczególne linie rodowodowe były kierowane na mój adres kontaktowy.